W pewien pochmurny letni poranek w sierpniu 2014 roku postanowiliśmy odwiedzić Stary Smokowiec. Aby porozmawiać z żoną o wycieczce, celem była cukiernia w Starym Smokowcu, gdzie ostatnio po wycieczce jedliśmy wyśmienity deser 🙂
Cały dzień czekaliśmy na dobrą pogodę i nie nadejdzie.
Rower szosowy/przełajowy
⏱️3 godziny | ⬆️730 m | 50 km
Trudność 7/10 ⭐ ⭐ ⭐ ⭐ ⭐ ⭐ ⭐
Rano nie padało, więc wyruszyliśmy na wycieczkę odpowiednio uzbrojeni, mieliśmy kurtki, ale też płaszcze przeciwdeszczowe. Naprawdę się zebrali, bo zaraz po przybyciu do Starego Smokowca zaczęli "wylewać" po małych prysznicach. Nawet po trzecim torcie deszcz nie spadł, a po godzinie siedzenia w cukierni ruszyliśmy w drogę powrotną - zawinięci w płaszcze przeciwdeszczowe! 🙂.
Trasa zaczęła się w Vrbovie – zostaliśmy zakwaterowani w Żółtym Domu, gdzie notabene również wypożyczają rowery. W tej chwili są po serwisie, więc powinno być ok… Ale to rowery górskie, mamy własne, crossowe. Z Vrbova ruszamy główną drogą na Žakovkę, a następnie na Huncovce. W Wielkiej Łomnicy trzeba skręcić na Tatrzańską Łomnicę i wreszcie pojawicie się w Smokowcach, także w Starym, pod Hrebienkom, w upragnionym miejscu - cukierni 🙂
Teren jest pagórkowaty, bezpośrednio w Vrbovie, aż do Huncovica, ale względna równina znajduje się poniżej Tatrzańskiej Łomnicy. Ale wtedy trzeba liczyć na lekkie, ale w miarę ciągłe podchodzenie do cukierni :-). Ze Starego Smokowca można dojechać aż na Hrebienok, do którego prowadzi asfaltowa droga. Trasę wydłużysz o około 3,5 km, ale regularnym podjazdem. Ten odcinek jest zaznaczony na mapie. Zostaniesz nagrodzony ładnymi widokami na wioski pod Tatrami. Sekcja jest oznaczona między literami C i D.
W drodze powrotnej można jechać tą samą trasą, a przy odrobinie kondycji można również jechać w kierunku Popradu i okrążyć Poprad w kierunku Hozelca, a następnie Úsvit, Žakovce, Vrbov. Nagrodą będzie ładna asfaltowa droga z Hozelca bez innego transportu do Žakovca. Uważaj jednak, trasa z Hrebienokiem ciągnie się ponad 70 km.
Wybraliśmy najłatwiejszą drogę powrotną - taką, jaką przyszliśmy. Nie było powodu, aby przedłużać trasę w czasie deszczu. Ale dzięki pogodzie mieliśmy też niesamowitą zabawę! Wciąż padało, bo droga wciąż schodziła w dół, a woda chlapiąca nam w twarze, oczy i plecy zaskoczyła nas. Dlatego wybraliśmy najszorstsze opakowanie – w płaszczach przeciwdeszczowych, które są używane w turystyce – widzieliście turystę z ponczo na rowerze? Kiedy zauważyłem, jak wygląda w tym moja żona, roześmiałem się jak dziecko – gdy wiatr wiał w jej ponczo, wyglądała jak wielki czerwony chrząszcz.
Ostateczna trasa należy do Ciebie, trzymamy kciuki!
Jeśli boisz się wody i deszczu latem, dodaję też inne opcje wycieczek niż ta, którą wymyśliliśmy latem 2014 roku. Zobacz wycieczki na mojej stronie.