Po długim czasie wsiadam na rower górski. Znów Vrbov, znów nocleg w Żółtym Domu.
Planuję dłuższą przejażdżkę. Chciałbym pojechać ponad 3 godziny, około 1000 metrów przewyższenia, 60 km. Wybrałem więc trasę, którą stworzyła dla mnie Strava (aplikacja dla sportowców).
Wiecie, co mi się podoba w wycieczkach w ten region? To, że nie ma tu sztucznych szlaków, utartych ścieżek. Żadnych zjeżdżalni, kolejek linowych, wyciągów, kawiarni, turystów. Nic. Wszystko takie, jakie stworzyła natura, a nie ludzie.
To żwir o granulacji od 5 mm do 5 cm. To kamienie wbite w błoto, które mogą cię przewrócić, jeśli nie będziesz ostrożny. To szeroki żleb na zejściu z półmetrowym głazem pośrodku. Jest tam, ponieważ płynie przez niego woda albo przejeżdżają przez niego czołgi.
To trawa na metr, następnym razem załóż rękawiczki. I wyczyść ten bałagan z przerzutki. To powalone drzewo na drodze i spotkajmy się: oto po przejściu przez strumień… to glina w innym stanie. Taka, która zmienia się w mokre, lepkie błoto. Będzie przyjemnością wspiąć się na to 20-procentowe wzniesienie, jak tylko przejdziesz przez ten zimny strumień. Pycha!
Och, ale będzie asfalt. Będzie panel. Będą altany do siedzenia. Ale weźcie własne jedzenie, bo najbliższa restauracja jest 30 km w linii prostej i wiecie co? Jest zamknięta. I spotkacie kogoś. Ale tylko wtedy, gdy będzie padać.
Ale on będzie cierpiał bardziej, bo ty już wszystko mu dałeś i będziesz się czuł jak jeden na milion. Och, ale będzie też droga główna, jeśli zechcesz. Albo ścieżka rowerowa.
I będą wspomnienia. Będzie absurdalny pomnik SNP z czerwoną gwiazdą na szczycie. Żeby was zwariować, bo wiecie, że wtedy zobaczycie dom waszych dziadków, który jako jedyny tam ocalał i nie został zburzony przez rosyjskie czołgi.
Jeśli będziesz tak zdeterminowany jak ja, uda ci się ukończyć trasę. Oto plik gpx. Jeśli nie masz tyle determinacji, sprawdź coś bardziej „przystępnego”, co opisywałem już wcześniej.












