Święta w 2016 roku były cudowne.
Łagodna pogoda bez śniegu i kilka kilometrów w tym roku przekonały mnie, że na ferie zimowe koniecznie trzeba zabrać ze sobą rower. Zanim dotarliśmy do Vrbova, kilka razy byłem na Liptowie. Było tam pięknie, przeżyłam dni pełne błota, przesiąkniętego śniegiem, ale też dzień całkowicie śnieżny. Nic dziwnego, że pełen entuzjazmu zsiadłem z roweru w Vrbovie. Szybko dowiedziałem się, że jestem pod Tatrami.
rower górski
⏱️1,5 godziny | ⬆️300m | 14 km
Trudność 8/10 ⭐ ⭐ ⭐ ⭐ ⭐ ⭐ ⭐ ⭐
Zdecydowałem się pojechać moją starą, popularną trasą, prowadzącą od ulicy Šípkový vrch nad spółdzielnią do Vrbovské les.
Czy na początku nie było aż tak jasne, dziś mogę powiedzieć, że dotarłem 🙂
Oto mapa:
Zaraz po zejściu z asfaltowej trasy, w zespole było ciężko. Śnieg miejscami 30 cm, obok mnie, ludzie na sankach, którzy dziwnie na mnie patrzyli z daleka. Ale byli też ludzie dziwniejsi ode mnie - na górze były 3 SUV-y wokół nadajnika i ktoś kręcił na śniegu na ATV - i co z tego? u mnie w porządku!
Staję na nim, ślizgam się, stoję nieruchomo, siadam, jeśli nie znajdę miejsca, gdzie nie ma tak dużo śniegu - jest to możliwe. W zależności od tego, czy z ziemi wystają źdźbła trawy. I jak długo mogą być prowadzone. Nie działa na polnej drodze, koleiny są wyrównane zasypanym śniegiem wraz z resztą terenu.
Powoli idę po trudnym terenie doliny, a gdy droga się wspina, na wzgórzu jest mniej śniegu – mimo podjazdu czuję się znacznie lepiej. Tylko od czasu do czasu śnieg nadmuchuje się w łagodnych zaspach, ale teren jest pięknie zmarznięty. W końcu to minus 10 stopni
Powoli wchodzę do lasu. Ktoś tu jechał, prawdopodobnie do chaty. Zmarznięte młode pod śniegiem, gładkie jak lustro. Schodzę na dół. Śmieję się z radości i wykonanych przeze mnie kreacji, aż w końcu zagrzebałam ręce w śniegu 🙂
Zdjęcie powyżej przedstawia ścieżkę, która na krótko przecina łąkę i łączy odcinki prowadzące w inny sposób leśną ścieżką. Nie trzymałam się akademików, musiałam iść własną drogą. Śnieg był na tyle wysoki, że z nogami na pedałach rzuciłem go aż do twarzy.
Ciężko było mi obejść koleiny w miejscu, gdzie stały pracujące maszyny leśne. Jednak na powyższym zdjęciu, po ostatnim podjeździe, który był wspaniały - jeśli udało mi się śledzić na torze, na którym się jechało - jedyny samochód przed ostatnimi kilkoma dniami, wtedy było dobrze. Każde ugięcie kosztowało dużo energii i ostatecznie osada 🙂 No, w górę – to był lód pokryty śniegiem. Było to już miejsce, w którym można było oprzeć się o delikatne zimowe słońce i wygładzić piękny teren.
Taki widok miałem po wejściu na ostatnią wspinaczkę. Nie, to nie jest droga asfaltowa, tylko polna z wysłużonymi torami. Nie są one jednak widoczne, ponieważ niweluje je zaspa śnieżna. Dlatego jedyna droga znajdowała się po prawej stronie jezdni.
Willows, tego nie widać na środku zdjęcia. Piękna natura. Czasem myślę, że nasi przodkowie musieli być bardzo głupi, skoro utrzymywali się z tego rodzaju rolnictwa. Z drugiej strony w pełni je rozumiem.
Robiąc ostatnie zdjęcia, usłyszałam też oszusta naszego pastora, który kochał przyrodę tak samo jak ja.
Po tym zdjęciu nastąpił zjazd drogą, która jest asfaltowa, ale moim zdaniem od 50 lat nie odrestaurowana, nieszczelna, krzywo - tym razem pokryta śniegiem miejscami o wysokości 40 cm. W zależności od tego, jak wiał wiatr. Zejście około mili na dół było po prostu piękne.
Dalej szła asfaltowa droga ze wsi Vlková, domu, do Vrbova. Ma około 6 km długości. W przeciwieństwie do traktora przykutego łańcuchem i jego kierowcy był szczęśliwy, że przesunął mi drogę 🙂